1/72 SAAB J/A-21R
“First Swedish Made Jet”
Special Hobby – SH72480
Special Hobby jak wznawia starsze modele, to wznawia je często hurtowo. Tak więc, po recenzji wznowionego Havoka i Hayabusy, przyszła pora na opis zawartości pudełka ze szwedzkim odrzutowcem. Ci z czytelników, którzy śledzą portal regularnie zapewne przypomną sobie, że podobny samolot całkiem niedawno pojawił się na naszych łamach. Podobny, ale jednak inny – o czym za chwilę.
Projektując samolot o oznaczeniu kodowym J-21 Szwedzi od razu założyli, że musi być on prosty do konwersji na wariant z silnikiem odrzutowym. Jak tylko takowe pojawiły się w zasięgu ich ręki przerobili wariant tłokowy na odrzutowy dodając do nazwy literkę R. Z pozoru to ten sam samolot, ale okazuje się, że jednak nie, o czym świadczą ramki z częściami plastikowymi.
I tak: ramka oznaczona jako A to zupełnie inna ramka niż ramka A w modelu J-21A opisywanym przez Kamila.
Jakość elementów i wykończenia jest zadawalająca. Części będą wymagały pracy papierem ściernym i pilnikami, ale mam wrażenie, że czas zdecydowanie oszczędził ten zestaw, w porównaniu w dopiero co wznowionej Hayabusy.
I na tym tle, całkiem nieźle wykonanych części, dostajemy takie oto kuriozum w postaci dyszy silnika. Czy to ma imitować osłonę wylotu w zaparkowanym odrzutowcu? Nie wiem. Natomiast jeżeli chcemy zrobić dyszę tak jak ma ona wyglądać, to trzeba sięgnąć po materiały ze swojego składziku.
Ramka B jest identyczna jak w modelu samolotu tłokowego, ale w tamtym opracowaniu dołączona jest do niej mniejsza ramka C, a tutaj mamy ramkę D odpowiednią dla odrzutowca. Ewidentnie, w zależności od wersji SAABa, producent odcina jedną z nich.
Ramka E zawiera uzbrojenie dla wersji odrzutowej.
Ramka z elementami przezroczystymi jest taka sama dla obu wersji samolotu, zarówno pod względem zawartości jak i jakości, dlatego do jej opisu odsyłam do artykułu Kamila.
Blaszka dołączona do zestawu różni się od tej z zestawu J-21A tylko dwoma elementami: kształtem tablicy z zegarami i jedną malutką częścią, a więc ponownie po opis zawartości odsyłam do poprzedniego artykułu.
Blaszkę uzupełnia klisza z imitacją zegarów. Nie lubię tego rozwiązania, no ale to ja.
Zawartość uzupełniają dwie kostki z częściami żywicznymi. I ponownie są one identyczne z tymi w modelu myśliwca tłokowego (tam żywic było nawet więcej).
Pod względem jakości w zasadzie również nie ma żadnej wielkiej rewolucji, a uwagi Kamila odnieść można niemal w 100% również do tego modelu. Niemal, bo jednak ramka E z uzbrojeniem samolotu nosi zdecydowanie mniejsze ślady zużycia form. Mniej tutaj mikronadlewek, a części wyglądają na “ostrzejsze”. Całkiem nieźle wygląda kratownica do podwieszenia rakiet. Ciągle jednak mamy tutaj do czynienia ze wznowieniem modelu niskoseryjnego, a więc i tutaj jakość jest adekwatna do wieku i technologii zestawu.
Nowością zdecydowanie jest kalkomania, a co za tym idzie proponowane malowania, a raczej oznakowania, bo malowania są prawie jednakowe, pomijając znaki szybkiej identyfikacji. Żadne z nich nie powtórzyło się w poprzednich edycjach modelu.
Trudno mi zidentyfikować producenta kalkomanii. Okraszona jest logiem Special Hobby, jednak pewne cechy wskazują na produkcję Eduarda. Szczególnie trochę niejednorodny kolor niebieski. Czarne i białe napisy eksploatacyjne są za to idealnie ostre i wyraźne.
Instrukcja montażu pozostała jednak w starszej wersji. Bez kolorowanych elementów – sugerowane kolory detali pokazane są wyłącznie w formie oznaczeń literowych. Największą różnicą w stosunku do poprzednich wydań jest brak osobnego schematu nakładania napisów eksploatacyjnych. Został on przeniesiony na schematy oznakowania, niestety ze szkodą dla czytelności.
Na pewno uwagę zwraca fakt, że model tego niewielkiego przecież samolotu wymaga aż 19 kroków montażowych. Nowe malowania nie są może spektakularne, ale jednak szwedzkie korony w połączeniu z wielkimi, kolorowymi literami kodowymi mogą stanowić o atrakcyjności ukończonego modelu.
Podsumowując: najnowsza inkarnacja SAABa to wznowienie modelu z roku 2011 ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tak więc nie jest to zestaw dla początkujących szczególnie, że elementy metalowe i żywiczne nie są tutaj zamiennikami części plastikowych, a integralnymi detalami modelu. Co w sumie biorąc pod uwagę technologię short-run nawet dobrze.
Radek “Panzer” Rzeszotarski
Zestaw przekazany do recenzji przez Special Hobby