1/48 Tempest Mk.II – Special Hobby
“The Last RAF Radial Engine Fighter”
Hi-Tech Kit
Special Hobby – SH48214
Tempest Mk.II ze Special Hobby pojawia się na rynku trzy lata po premierze Tempesta Mk.V Series 1 Eduarda. Sprawdźmy zatem, ile Eduarda jest w tym modelu. Nie jest bowiem żadną nowością i już w ogóle tajemnicą, że te dwie firmy zacieśniają współpracę w walce o rynek, nie tylko czeski. Temat Tempesta opracowało Special Hobby i wydało w kilku dużych pudełkach. Później dane powędrowały do firmy Eduard i powstał pomniejszony Le Grand Charles w kilku odmianach. Tym razem Tempest Mk.II trafia w nasze ręce najpierw w pięknym, typowym dla serii Hi-Tech Kit, niebieskim pudełku z logo Special Hobby, na którym znajduje się dokładnie ten sam boxart co na trzydziestcedwójce. Ciekawa oszczędność.
Kartonowe pudełko, identycznych rozmiarów co eduardowskie Profipacki, zawiera sześć ramek z szarego plastiku zapakowanych w jeden duży worek, dwie ramki przeźroczyste pakowane osobno, woreczek strunowy ze sporą ilością dodatków żywicznych, malutką stalową blaszkę z pasami wrzuconą do woreczka z pokaźnym arkuszem kalkomanii i maski z papieru washi. No i instrukcję, rzecz jasna.
Różnic pomiędzy modelami Mk.V i Mk.II jest sporo. Niektóre są bardzo oczywiste, niektóre już mniej. Dla potrzeb wersji Mk.II powstały w zasadzie trzy zupełnie nowe ramki. Reszta jest dublowana z Mk.V i są to też wypraski z Series 2, które zawierają również drobne poprawki.
Mk.II napędzał silnik gwiazdowy Bristol Centaurus zamiast rzędowego Napier Sabre w układzie H. Stąd bierze się pierwsza nowa ramka z kadłubem i kilka ważnych zmian, które nie wynikały z potrzeb modyfikacji pod Mk.II, lecz z feedbacku od modelarzy. Porównajmy:
Mniejsza ilość nitów wypukłych na kadłubie ułatwi pracę z kalkomanią.
Bardzo częstym błędem popełnianym przez modelarzy było niezaszpachlowanie drugiej linii podziału wokół wiatrochronu. Dlatego projektanci delikatnie zmodyfikowali konstrukcję w tym miejscu tak, by linia była tylko jedna (Special Hobby w ten sposób zaprojektowało też większe Tempesty). Różnica tyczy się nie tylko kadłuba, ale również wkładki z ramą wokół kokpitu (u góry Mk.V, dół płaski Mk.II).
Elementy przeźroczyste większych zmian nie doznały. Są wystarczająco klarowne i cienkie.
Patrząc od dołu, znajdujemy kolejną ingerencję w konstrukcję – tym razem zmieniono sposób łączenia kadłuba i skrzydła.
Czemu tak? Newralgiczną zdradą Mk.V było trudne szpachlowanie klap. Eduard, chcąc zachować cienkie krawędzie spływu, dość niefortunnie klapy poprzecinał. Łączenie zatem zmieniono i powinno być lżej. Jak wyjdzie w praktyce, dopiero się okaże. W każdym razie brawa za wysłuchanie narzekań.
Przechodzimy zatem do następnej nowej wypraski, czyli skrzydła. Skrzydło wersji Mk.II charakteryzuje się asymetrycznymi wlotami do chłodnic i te zostały tutaj odpowiednio odwzorowane. Wypychacze głęboko schowane we wlotach nie będą trudne do usunięcia (o ile w ogóle będą widoczne). Warto też zwrócić uwagę na wybrania w ściankach, w celu uniknięcia zapadnięć.
Nowa, krótsza krawędź spływu i porównanie ze skrzydłem z Mk.V:
Niestety, skrzydło jest nie tylko powodem do radości i dumy. Nity na spodzie zanikają tak bardzo, że bez igły do nitowania przed sklejeniem się nie obejdziemy. Jakimś dziwnym trafem projektanci zapomnieli też o jednej linii podziału. Trudne do poprawienia? Nie. Pracochłonne – tak. Miejmy nadzieję, że po betateście u Special Hobby będą te niedociągnięcia szybko wyeliminowane. Tak jak dochodzą słuchy o poprawianiu ramek małego Emila.
Poprawianie trwa też na ostatniej nowej wyprasce. Ponieważ z innymi ruchomymi powierzchniami sterowymi też niezupełnie się udało i przez ich grubość powstawały widoczne i trudne do usunięcia zapadliska, Mk.II otrzymała nowe, dzielone lotki i ster wysokości, które problem zapadlisk rozwiązują.
Tak więc zapadlisk nie będzie, ale będą nieistniejące linie podziału do szpachlowania… Lepiej? Trochę tak. Ale Barracuda chyba nie zbiednieje.
Reszta elementów na ramce to detale specyficzne dla wersji Mk.II, takie jak pierścień silnika, wydechy, większy kołpak śmigła i…
…lekko kontrowersyjny relief przodu silnika. Kontrowersyjny dlatego, że taki sam znajduje się w woreczku z dodatkami żywicznymi.
Według instrukcji, żywiczny dwuczęściowy element zastępuje plastikowy, a jego zastosowanie wymusza otwarcie osłony i prezentację, swoją drogą naprawdę niezłej, reszty silnika. Zagadką natomiast jest, czemu jest identyczny z tym plastikowym – w związku z tym wydaje się być kompletnie zbędny.
I skoro już jesteśmy przy żywicy, to właśnie tutaj, w końcu, znajdujemy Special Hobby w Eduardzie. Oprócz wyżej wspomnianego bardzo ładnego silnika, są to też jego pokrywy czy naprawdę świetne koła i inne drobiazgi.
Ostatecznie warto pochylić się nad arkuszem kalkomanii. Niewiele mniejsza niż A4, drukowana cyfrowo u Edka, zawiera nalepki dla pięciu samolotów – trzech w malowaniu RAF i po jednym hinduskim i pakistańskim. Special Hobby wyborem wersji oznakowania ponownie kopiuje większego brata, lecz widoczne są drobne zmiany w szczegółach. Kalkomania charakteryzuje się dużym nadmiarem lakieru błyszczącego, co ma ułatwić jego zrywanie – i za to duży plus, bo kalkomania bez lakieru to najlepsza kalkomania. Raster druku cyfrowego w większości nie razi zbytnio i drobnica jest dobrze czytelna.
W porównaniu do Cartografa z Mk.V Series 1 czy HGW, widać mniejsze nasycenie barw, co niekonieczne jest wadą. Drobne wątpliwości można mieć co do kolorystyki oczek i finflashy RAF. Niebieski wydaje się być zbyt dżinsowy, zaś czerwony to prawie brąz, nie marchewka. Ale lepiej niż róż Cartografa. HGW wygląda na najbardziej zrównoważoną opcję.
Gdzie i co przylepić, można przeczytać w bogatej instrukcji.
Jak więc wypada najnowszy Tempest od duetu Special Hobby/Eduard, w pudełku tego pierwszego? W nasze ręce wpada kolejny bardzo dopracowany model samolotu z końca ery napędzanych śmigłem myśliwców. Przewidywalna, wysoka jakość wyprasek, bardzo ładne detale i spora, choć nie przesadna, ilość dodatków. Fani zarówno obu marek, jak i tematu, nie będą mieli powodów do narzekań.
Marian “Atlis” Cihoň
Thank you for great review and what I like the most is attention to details and picture quality!
So this information flow very much motivates to buy the kit 🙂
I wonder how you make pictures of plastic trees so that all details are visible and at the same time there is no shadows? Could you please explain a bit how you put the light, white backing and plastic trees before making picture? Would appreciate if you send me illustration on email 🙂
Many thanks
Nik from Riga 🙂
Hey Nik. Photos were made using two 200Ws studio strobes with cieling used as a bounce. That is why all shadows are filled.
Ostatnimi czasy jedna z fajniejszych recenzji w 1/48.