1/48 Su-33 Flanker-D
Russian Navy Carrier-Borne Fighter
Minibase – 8001
Minibase to nowy gracz na rynku modelarskim, choć niekoniecznie debiutanci. Niemniej jednak, gdy w sieci pojawiła się zapowiedź pierwszej ich miniatury, wzbudziła ona emocje. Bo z jednej strony temat przez wielu wyczekiwany, z drugiej jednak samolot skomplikowany, a zatem opracowanie jego porządnej miniatury to nie lada wyzwanie. Apetyty, ale też i oczekiwania wzrosły wraz z pojawieniem się renderów
Co warto podkreślić, z czasem producent pokazał również zdjęcia niektórych elementów, a nawet zbudowanych wybranych sekcji. No to już wyglądało naprawdę smakowicie. Tutaj zapraszam na bardziej kompleksowy przegląd zawartości tego zestawu. Udało mi się bowiem wejść w posiadanie kompletu ostatniej, przedprodukcyjnej wersji modelu. Tak, to wciąż są próbne wtryski, ale w narzędziowni Minibase dobiegają już końca ostateczne prace nad modelem – i tyczą się one głównie ustawienia odpowiednich parametrów wtrysku. Właśnie dlatego, że to jeszcze nie wersja produkcyjna, zestaw trafił do mnie w opakowaniu zastępczym…
…czyli w kartonie skrupulatnie wypełnionym plastikiem
Obecnie, jako produkt, który trafił na rynek ma to już estetyczne i solidne opakowanie
..a przy okazji olbrzymie – ledwo mieszczące się na moim stanowisku do fotografowania (a dla pokazania rozmiaru – tamiyowska buteleczka kleju)
Pod kolorową pokrywą znajdziemy kolorową wkładkę – wydrukowane na kredowanym kartonie sylwetki Flankera – w pozycji gotowej do lotu i z poskładanymi skrzydłami oraz innymi detalami
..z kolei na jej odwrocie mamy zabawny rysunek ha ha..
Po zdjęciu owej wkładki ukazuje się nam pudło pełne dobra – plastiku jest po sam rant
Wybrane ramki mają wsadzone w foliowe koperty arkusze kartonu. Być może to jakieś zabezpieczenie, choć papier ma na tyle lichą gramaturę, że przed zgięciem czy temu podobnymi uszkodzeniami równie skutecznie chroniłaby naklejka z czterolistną koniczyną
Szkoda przy tym, że ramka z oszkleniem nie jest spakowana w jakieś bardziej solidne kartonowe pudełko – jak zdarzało się to robić KittyHawkowi, i jak zabezpieczone są pociski rakietowe w tym zestawie
Instrukcja montażu i malowania to kilkudziesięciu stronicowa książeczka wydrukowana na zwykłym papierze biurowym
Jej grubość to pokłosie stopnia skomplikowania zestawu. Bo jest to naprawdę zaawansowany model. Sam fotel to dwie strony opisu budowy, gęsto usianego ilustracjami
..a potem jest tylko ‘bardziej’
Analizując ilustracje należy mieć baczenie nie tylko na uplasowanie detali, ale również na ich kolorystykę
..a sugerowana kolorystyka podana jest na podstawie palety Mr. Color – szkoda, że tylko tego jednego producenta, ale mimo wszystko to z grubsza dobry wybór
Skoro o malowaniu mowa, to schematy kamuflażu nie są przesadnie różnorodne. Ważniejsze są oznaczenia. A zatem kalkomanie. Nim jednak przejdzie się do aplikacji emblematów i numerów, najpierw uporać się trzeba z napisami eksploatacyjnymi. Całym mnóstwem napisów
..także na pylonach i uzbrojeniu
Plansze barwne wydrukowane są na tym samym papierze co instrukcja sklejania
Uważny czytelnik, lub przynajmniej oglądacz, spostrzegł zapewne, że w niektórych ilustracjach palce maczał chochlik drukarski
..a że erraty ostatnio w modzie, to i tutaj mamy dodatkową kartkę z uzupełnieniem i poprawionymi ilustracjami
Podsumowując zawartość – jest obficie:
Czyli całą górą plastiku
Na bogato również w kwestii blaszek fototrawionych…
…czy wreszcie kalkomanii – zebranych w trzy arkusze
W komplecie, który trafił pierwotnie w moje ręce zabrakło jedynie instrukcji montażu oraz malowania – te również były w trakcie ostatecznych szlifów. Choć wiadomo już było, że dostępne będą trzy warianty kamuflażu. Czy, w gruncie rzeczy, oznaczeń. To zresztą widać na wspomnianych wyżej kalkomaniach
Jak widać, wydrukowane są zupełnie przyzwoicie. I dość ‘płaski’ wygląd kociego łba to nie efekt ograniczeń technologicznych druku, a tak z grubsza to wygląda na prawdziwej maszynie. Całkiem przyzwoicie, choć nie perfekcyjnie prezentują się nalepki z napisami eksploatacyjnymi
Większość literek i znaków jest nawet czytelna. Niestety, te najdrobniejsze, w obliczu makro ujawniają swoje słabości. Wśród kalkomanii znajdziemy całą paletę nalepek na tablice i panele w kabinie. W dwóch powyższych arkuszach uwagę zwraca sprytne posegregowanie i ułożenie kalkomanii w osobne sekcje. Każda z nich zawiera opisany komplet przeznaczony dla wybranego fragmentu miniatury – siedzenia, kabiny, wlotów powietrza czy poszczególnych elementów uzbrojenia. Bardzo zacny pomysł
Skoro o uzbrojeniu mowa, to jest tego całkiem niemało
Rakiety odlane są w wielodzielnych formach, w sposób znany choćby z miniatur GWH czy AMK. I z podobną jakością – filigranowe brzechwy (w moim egzemplarzu spakowane dość nonszalancko, zatem niektóre się lekko pogięły; w wersji rynkowej mają już pokazane wyżej solidne opakowania), delikatne, ostre detale. Ich wymiana na żywice zakrawać będzie o fanaberię
Równie szczegółowo prezentują się pylony podwieszeń, zebrane w dwie identyczne ramki
Ponownie detale dorównują produkcjom żywicznym. Projektanci zadbali o szczegóły na wszystkich powierzchniach – również tych, które zasłonięte są zamontowanymi rakietami – czy to odpowiednio kawałkując element, czy też stosując wielodzielną formę wtryskową
Tyle o uzbrojeniu – przejdźmy do płatowca. Wielkiego!
Fryc w tej samej skali wygląda jak przy nim jak siedemdwójkowa miniaturka
A oprócz rozmiaru, model imponuje również ilością części
Jak nietrudno zgadnąć, niektóre z tych ramek są zdwojone. Tylko na pozór jednakowe są też warianty oszklenia – różnice są kosmetyczne, a wynikają z tego, że innymi detalami okleja się wersję otwartą, a innymi zamkniętą. Której jednak nie wybierzemy, konieczne jest usunięcie szwu na otwieranej części – pozostałości po wielodzielnej formie, niezbędnej do uzyskania jej charakterystycznego przekroju
Mimo specyficznego kształtu, szybka właściwie nie zniekształca obrazu
To istotne, bo wnętrze kabiny jest naprawdę dopracowane
Skoro o kabinie mowa, to warto zwrócić uwagę na celownik. A raczej na przygotowane doń elementy przeźroczyste, bo oprócz tych z plastiku…
…w komplecie mamy też szybki wycięte w dość grubej, przeźroczystej, ale przyciemnianej folii
Zarówno w wariancie wtryskowym, jak i metalowym dostajemy rurkę pitota
Ogólnie jakość detali budzi uznanie. I strach o to, czy uda się je wyciąć i obrobić bez uszkodzeń. Potwór Dywanowy również się cieszy…
Olbrzymia ilość drobnicy bierze się z tego, że w modelu odtworzono mechanizm otwartych klap. jak również całkiem szczegółowo bebechy składanych skrzydeł
Wracając jeszcze do detali. Ogólnie rzecz ujmując, producenci zamienników nie będą mieli łatwo z tym modelem. Bo koła też mają nie tylko zupełnie ładne szczegóły, ale nawet imitację lekkiego ugięcia opon
Ciężko będzie również o lepsze dysze, które dodatkowo otrzymujemy w dwóch wariantach
Umiejętne stosowanie wielodzielnych form lub właściwy podział sekcji czy elementów sprawia, że na powierzchniach mamy bardzo ładne detale – nie tylko linie podziału i inspekcje, ale również nity (wklęsłe i wypukłe) i inne drobiazgi. Pewnie znajdą się narzekacze wskazujący na imitacje siatek, ale nie jestem przekonany, czy montowanie blaszek dałoby tutaj lepszy rezultat
Na koniec chciałem zwrócić uwagę na jedno bardzo mądre rozwiązanie, dotyczące krawędzi statecznika. By była ona odpowiednio cienka, wielu producentów projektuje ją jako fragment jednej z połówek skrzydła lub statecznika. Takie rozwiązanie spotkać można choćby w modelu Dewoitina czy w Sonii. Najczęściej jest to jednak robione w sposób dość barbarzyński – powstała w ten sposób linia równoległa do krawędzi nijak nie pokrywa się z konstrukcją i podziałem powierzchni – trzeba szpachlować i odtwarzać detale. Ale nie w tym modelu. Tutaj podział przebiega na granicy paneli
Oczywiście było to bardziej skomplikowane do zaprojektowania i zapewne wymagać będzie dużej ostrożności przy sklejaniu, ale wciąż to oszczędza dużo niepotrzebnej pracy. #brawominibase!
Wracając jeszcze do kwestii potencjalnych aftermarketów. Jak wspominałem parokrotnie, wydaje mi się, że ich producenci będą mieli problem, żeby przygotować szeroką ich ofertę. Bo nawet drabinkę do kabiny znajdziemy w zestawie
…ale pilota już nie ma. Zatem jakaś siedząca w fotelu lub dopasowana do drabinki figurka to wciąż potencjalny temat. No i – rzecz jasna – maski do oszklenia.
Tyle pierwszego wrażenia. Więcej na temat tego zestawu znajdziecie w szczegółowej relacji z budowy, którą przygotował Piotr.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany do recenzji przez Minibase
Czy dużo różni się ten zestaw od modelu Kinetica? Z tego co wiem to jest to poprawiona wersja.
..no mniej więcej tak, jak poprawioną wersją p-38 z Academy jest model Tamiya. Innymi słowy, częścią wspólną tych zestawów jest skala i temat.
Zapowiada się bombowa maszyna! Wiadomo może, w jakim przedziale cenowym można się tego modelu spodziewać? Porównywalna np. z GWH?
Pozdrawiam serdecznie!
Grzegorz B.
Owszem, wiadomo: https://ak-interactive.com/product/1-48-su-33-flanker-d-russian-navy-carrier-borne-fighter
Detale wyglądają niesamowicie!!! Będzie świetna miniatura 🙂