1/35 German Civilians 1930-40’s
Resin Heads
MiniArt – 38075
MiniArt od pewnego czasu wznawia wybrane zestawy figurek, uzupełniając je o pewien istotny drobiazg. I nie chodzi tu o nową ramkę plastikową. Wręcz przeciwnie. Mowa bowiem o żywicznych zamiennikach głów
Czyli do wcześniej znanych juz ramek dokładany jest niewielki odlew
Skąd taki pomysł? Myślę, że wiele wyjaśni publikowany kilka lat temu (ściślej, w 2017 roku) materiał poświęcony klasycznemu zestawowi figurek cywili z pierwszej połowy dwudziestego wieku, który po pewnej absencji powrócił wówczas na rynek
1/35 German Civilians 1930’s-1940’s
MiniArt – 38015
To był wielki powrót babci z telefonem komórkowym!! MiniArt już od jakiegoś czasu poszerzał ofertę figurek cywili. Bo przecież nie każda diorama czy winieta, to muszą być wyłącznie waleczni żołnierze. Ten zestaw pojawił się na rynku już kilka lat wcześniej, ale z czasem bywało coraz bardziej krucho z jego dostępnością. Toteż jego wznowienie cieszyło. Cieszyło, biorąc pod uwagę tematykę zestawu. A czy cieszyć powinno również w kwestii jakości samych figurek? Tu sprawa jest odrobinę skomplikowana. Bo każdy taki niemilitarny zestaw cieszy. MiniArt ma też to do siebie, że w kwestii jakości detali, może nie żyłuje możliwości technologii wtryskowej, ale jednak są to jedne z lepszych figurek jeśli chodzi o pozy, ekspresje, fałdy.. W sumie mogą konkurować śmiało z niejedną żywicą. Jednak mają też jedną wadę, o której zresztą wspominałem nie raz. Gęby. Pal sześć, czy ładne czy nie, bo przecież ludzie w koło też nie wszyscy są kanonicznej urody. Gorzej, że głowy w zasadzie wszystkich starszych Miniartowych zestawach mają niemal identyczne twarze (na szczęście w nowszych produkcjach zaczęło się to systematycznie zmieniać). Mężczyzna, kobieta, dziecko, starzec – wszystko z jednego miotu. I ten zestaw jest tego dobitnym przykładem. Bo czy babcia
czy kobieta (?!)
..pan w mocno średnim wieku
czy harcerz
czy wreszcie policmajstry
Wszyscy mają ryje od jednej sztancy. No ja rozumiem, że fajnie jest mieć rozpoznawalny styl, ale gdy styl staje się manierą, fajnie być przestaje. Innymi słowy – głowy w większości do wymiany. Na szczęście reszta jest zupełnie niezła, choć – jak wspomniałem – detale nie oszałamiają. Osobliwie wszelkie broszki, czy to na uniformie pana z drogówki, czy u skauta wyglądają jak lepione z twarogu. Ale tak ogólnie nie jest źle. A nawet dobrze, bo ubrania leżą fajnie, fałdy są naturalne, pozy nie są sztywne
Elementy wszystkich pięciu postaci kryją się w dwóch wypraskach. Do policmajstra jest jeden kadłubek, ale dwa komplety rąk i dwie głowy z dwoma rożnymi ich nakryciami, wiec to tak prawie pięć i pół daje
No i zwyczajowo, podpowiedzi w temacie montażu oraz malowania znaleźć można na tylnej stronie pudełka
Podsumowując – fajne figurki, z nie zawsze wyraźnymi szczegółami, i głowami jednak do wymiany. Jak wspomniałem we wstępie – z tym drugim problemem producent rozprawił się w sposób prosty – wydając zestawy zawierające żywiczne zamienniki
Na pierwszy rzut oka – rzecz zupełnie niepozorna
Gdy jednak przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że mamy do czynienia z gejmczejndżerem. Nowe głowy nie są jedynie poprawionymi wersjami plastiku. To zupełnie nowa jakość – nie tylko dlatego, że odlewanie z żywicy pozwala na uzyskanie bardziej wyraźnych szczegółów
Nowe głowy mają już nie mordy – jak to co jest w plastiku – a jednak twarze. Urody różnej (jak to i ludziowie), ale bardzo ładne pod względem technicznym, realistyczne
Porównywanie ich do wtryskowych oryginałów jest w gruncie rzeczy kopaniem leżącego. A że kopanie leżącego jest akurat wygodne, bo nóg wysoko podnosić nie trzeba, to jednak porównajmy. Co warte podkreślenia, żywiczne zamienniki są nie tylko lepsze pod względem technicznym, ale także delikatnie mniejsze – co również jest odpowiedzią na jednak powszechną ułomność w starszych zestawach figurkowycyh zestawach MiniArtu
Przy okazji wypada odnotować, że numery części z żywicy nie pokrywają się z numeracja elementów plastikowych, na co wypada zwrócić uwagę w przypadku wybranych główek, których przynależność nie od razu jest oczywista
Co oczywiste, zestawy wzbogacone o żywiczne odlewy są nieznacznie droższe od pierwotnych wydań, dodatków pozbawionych. Moim zdaniem, różnica w cenie jest nieporównanie mniejsza, niż różnica w ostatecznej jakości odświeżonego w ten sposób zestawu.
KFS
P.S.’ Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez MiniArt