1/35 French Light Tank Hotchkiss H39
Pz.Kpfw.38H 735(f)
Tamiya – 35389
Pojawienie się Hotchkissa H39 w portfolio Tamiyi nie powinno nikogo dziwić. W końcu ten japoński producent od wielu lat systematycznie sięga po kolejne francuskie konstrukcje z pierwszej połowy dwudziestego wieku. Tradycyjnie, nie bacząc na konkurencję. Bo od dawna rynek jest całkiem mocno nasycony różnymi wariantami tego lekkiego czołgu w wydaniu Bronco. Jeden z nich opisywał tu zresztą Artur Osikowski
Więcej o jakości tego opracowania dowiedzieć się z kolei można z mojej relacji z jego budowy
Jak na tym tle wypada zatem nowa Tamiya? W pierwszej kolejności nieco zaskakuje niewielkim pudełkiem
Przy czym – po pierwsze H39 nie jest przesadnie dużym czołgiem, a po drugie, pudełko jest skrupulatnie wypełnione plastikiem
Oraz – tradycyjnie – sporą ilością papieru
Oprócz uniwersalnej ulotki z elementarnymi współporadami na temat prac z plastikowymi modelami, znajdziemy tu – tradycyjnie – broszurkę z przepisaną Wikipedią
Wydrukowaną na kredowym papierze, bo zawiera również schematy zaproponowanych przez producenta malowań
Jak widać, trudno tutaj mówić o bogactwie. Nie będzie przy tym zdziwieniem, że arkusz niezbędnych dla nich kalkomanii nie jest przesadnie wybujały
Nalepki są niewątpliwie mrugnięciem oka do entuzjastów vintage – może mało wyszukane, ale za to grube jak plastry wędliny w Tesco
Instrukcję montażu modelu dostajemy w formie ‘książeczkowej’
Zwyczajowo, prowadzi ona sprawnie i w przejrzysty sposób po kolejnych etapach prac
Producent na wstępie przypomina, że w zależności od wyboru malowania, wybrać też będzie trzeba między różnymi szczegółami – jak koła czy kopułka dowódcy
Sam model to cztery ramki z plastiku w budyniowym kolorze – w tym ta zawierająca elementy układu jezdnego jest zdublowana
Do tego jest sterczący na pojedynczym kanale dolotowym pancerz wieży
..oraz dwudziestocentymetrowy odcinek metalowego łańcuszka
W woreczku, do którego ów został spakowany, znajdziemy wreszcie nieodzowny składnik modelu Tamiya – winylowe tulejki
Tyle przeglądu ogólnego. Pora spojrzeć na to opracowanie z bliska. Wanna kadłuba składa się z kilku pojedynczych płyt, których wzajemne spozycjonowanie ma gwarantować wręga we wnętrzu. Wnętrzu pozbawionym jakichkolwiek szczegółów – co należy podkreślić
Układ jezdny prezentuje się wcale ładnie. Uwagę zwracają delikatne, ale wiarygodne imitacje spawów na wybranych elementach wózków
Całość – poza obracającymi się za sprawą winylowych tulejek kołami napędowymi – jest statyczna. Nic dziwnego, skoro gąsienice składają się z dłuższych i krótszych pasków. Pojedyncze ogniwa potrzebne są tylko do owinięcia na skrajnych kołach
Górną część kadłuba zdobi całkiem udana faktura odlewu
Uwagę zwracają różne otwory na wzierniki czy klapy, które są osobnymi elementami. Osobnymi, ale pozbawionymi szczegółów na wewnętrznych powierzchniach. Także abstrahując od braku wyposażenia wnętrza, gdyby ktoś chciał te pokrywy otwierać, to musi zająć się także wykończeniem powierzchni niewidocznych w pozycji zamkniętej
Błotniki niczym nie zaskakują
Podobnie jak wszystkie drobniejsze elementy, które mają się znaleźć na błotnikach i burtach, jak choćby komplet narzędzi saperskich czy wydech
Zaskakująco rozbudowaną konstrukcją jest zaś ogon pojazdu
Skorupa wieży również pokryta jest udaną imitacją faktury odlewu. Niestety pokryta jest również śladami styku elementów wielodzielnej formy
W jej wnętrzu nie znajdziemy żadnych detali…
…poza makietą uzbrojenia
Tutaj jednak pojawiają się jakieś drobiazgi na wewnętrznych pokrywach włazów, które można zmontować w pozycji otwartej
W takiej jednak sytuacji pustkę wnętrza wypada przesłonić figurkami. I nawet jedna z tych, które znajdziemy w komplecie, daje taką możliwość
Podobnej roli nie odegra miniatura czołgisty francuskiego, przygotowana do postawienia obok pojazdu
Jej konstrukcja tylko z pozoru jest bardzo tradycyjna. Bo tułów ma już niekonwencjonalny podział – z otworem na szalik zwisający na przedzie torsu
I o ile figurka to nowoczesne opracowanie, oparta na skanach prawdziwej postaci, to jednak detale nie są jej najmocniejszą stroną. Jak choćby imitacja granatu na czołgowym Adrianie, swoją finezją dopasowana bardziej do skali 1/72
Rekapitulując – kolejna typowa Tamiya – może bez fajerwerków, ale model sklejony prosto z pudła i tak powinien prezentować się przyzwoicie. Rzemiosło na wysokim poziomie.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Tamiya