1/72 Humber Armoured Car Mk. IV
ForeArt – 2007
To pierwsza miniatura ze stajni ForeArt, która prezentuje model pojazdu z II Wojny Światowej. Do tej pory firma wydała sprzęty powojenne (lub niemal powojenne): M24 Chafee, M142 HIMARS, czy M1278.
Obiekt tego wydania z jednej strony jest znany, a z drugiej brzydki niemożebnie. Na tle innych brytyjskich samochodów pancernych może się nie wyróżnia, ale jak postawić go przy takim SdKfz 222… no urodą nie zachwyci. Sam model jednak już zupełnie przeciwnie. Może zachwycić. Po pierwsze ze względu na jakość elementów wtryskowych (do czego ForeArt już przyzwyczaiło), a po drugie bo to zestaw multimedialny.
W pudełku znajdziemy więc dwie ramki z szarego tworzywa:
Pięć kół wydrukowanych w żywicy:
Mikroblaszkę fototrawioną:
Metalową lufę:
Mały arkusz kalkomanii:
Instrukcję montażu:
Jak na tak mały pojazd, to części jest naprawdę sporo. Wynika to jednak z konstrukcji oryginału, który był tak kanciasty, że żadna forma wtryskowa by tego nie ogarnęła. Nawet suwakowa, która i tak była tutaj w użyciu. Myślę, że ten pojazd można jeden do jednego przenieść do Minecrafta.
Ciekawa sprawa jest z kołami. W ramce są ich fronty i tyły. Wykonane są ślicznie: ostre i wyraźne śruby, i jeszcze napisy na oponach. Problem w tym, że do tych pięknych części brak jest opon w jakiejkolwiek formie. Wygląda, że koła były przygotowane pod opony nakładane w “kawałkach” lub oponki odlane w gumie.
We wcześniejszych wydaniach modeli kołowych ForeArt korzystało z opon gumowych, ale jakość tychże nie powalała, więc i tak robiono drukowane w żywicy zamienniki. Podejrzewam więc, że poziom wykonania “gumiaków” okazał się podobny do tych z modelu M1278 i po prostu dano sobie z tym spokój.
Koła drukowane są przedniej urody, ale w końcu technologia 3D powinien mieć tą cechę, że góruje detalami nad częściami wtryskowymi. Tutaj również mamy bardzo ładne śruby i tak samo ładne napisy na bokach opon. Trzeba być czujnym przy montażu, bo koła przednie różnią się od tylnych.
No i bardzo fajnym akcentem jest to, że koło zapasowe wykonano już jako zawieszone na uchwycie. Bardzo ułatwi to jego montaż.
Pozostałe elementy w ramkach robią doskonałe wrażenie. Wszystko jest ostre, wyraźne, bez wad wtrysku. Podział modelu na elementy jest dość skomplikowany, ale jak pisałem wcześniej, wymusza to konstrukcja oryginału. Model nie ma wnętrza, ale wszystkie włazy, a nawet frontowe wizjery można wykonać w pozycji otwartej, a klapy mają detale po obu stronach.
Mała łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest grubość błotników. No tutaj na pewno trzeba będzie podziałać materiałami ściernymi.
Bardzo szczegółowo odtworzono elementy zawieszenia pojazdu, pomimo tego, że po doklejeniu osłon mało co będzie widać. Tutaj forma suwakowa bardzo się przydała. Przy okazji, specyficzna konstrukcja sprawia, ze nie trzeba się martwić o geometrię podwozia, i to, czy wszystkie koła będą stykały się z podłożem
Narzędzia saperskie i wyposażenie jest wykonane osobno – to też bardzo cieszy, bo nie trzeba się męczyć z malowaniem płaskorzeźb na powierzchni kadłuba.
Niestety nie pokuszono się o wykonanie reflektorów przygotowanych pod szkiełka lub zalanie przeźroczystą żywicą.
Nawet takie detale jak osłony reflektorów, przewożony na zewnątrz Lewis, czy lufa wieżowej Besy robią bardzo dobre wrażenie, chociaż ten trzeci element można wymienić na toczony element z Mastera.
Metalowa lufa to zamiennik plastikowego elementu. W tym wypadku jest to element bardzo prosty w budowie, więc jego główną zaletą jest brak konieczności obróbki. Po prostu plug and play.
Blaszka zawiera zaledwie dwa elementy montowane na wieży samochodu. Trudno nawet coś tutaj więcej napisać.
Kalkomania jest wykonana na naprawdę dobrym poziomie i pozwala na wykonanie trzech wariantów oznakowania. W tym dwóch z #pluszapolskiemalowanie z 1. Dywizji Pancernej.
Niestety w ślad za tymi oznakowaniami idą bardzo nudne malowania. Wszystkie takie same i wszystkie zielone. No ale jest “wiewióra” to i zielony jakiś radośniejszy 🙂
Reszta instrukcji nie zaskakuje. Diagramy są proste, ale czytelne, a pojazd powinniśmy zbudować w 10 krokach.
Podsumowując: w ramkach wygląda to na naprawdę kawałek porządnego modelu, a dodatki w postaci drukowanych kół i metalowej lufy jeszcze podbijają pozytywne wrażenie. Wszystko wskazuje na to, że #będęrobił.
Radek “Panzer” Rzeszotarski
P.S. Jeżeli podoba Ci się to co robię na KFS-miniatures możesz kupić mi kawę na buycofee.to
Model przekazany do recenzji przez ForeArt
Dziękuję za kolejną bardzo pomocną, precyzyjną i merytoryczną recenzję na tym portalu. Mnie Foreart/hobby zachwyca jakością odkąd zobaczyłem ich Paladina. Obok Vespida i dosłownie paru innych jest to aktualny światowy top wtryskowych pojazdów w 72-ce, łącznie to może maksymalnie paredziesiąt modeli tej jakości. Lampy uproszczone nieco zaskakują ale mnie co innego martwi. Fore poszło w może nie najbardziej ale jednak trochę niszowe konstrukcje, które nie zagwarantują chyba takiego szybkiego zwrotu wysokich kosztów zrobienia epickich form. Gdyby zrobili jakąś Somuę,Matildę,t26 czy nawet pierwszowojenne dziwolągi to mogliby bardziej zawracać w głowie sklejaczom. Vespid poszedł w konstrukcje znane, Miniart- sztugi,Flyhawk może rozbił bank bo teraz mogą dojść brakujące rewelacje na podwoziu pzIV- zwłaszcza Brummbar (jedyny porządny dragon i tak nie dodał zimmeritu do średniaka, więc trzeba go dorabiać) i Jagdpanzer (dragon ma skopaną geometrię, a reszta jest licha). Nawet IBG robiąc zwłaszcza włoskie wozy ostatnio pokazuje, że są jeszcze nisze do zagospodarowania. Wniosek”: oby Fore przetrwało i oby nie stracili weny w to co robią, bo robią epicko.
To piękny pojazd jest! Kropka! Gdzie do niego jakieś 222 porównywać!?! 😉
“Nawet takie detale jak osłony reflektorów, przewożony na zewnątrz Lewis…” – zwrócę jedynie uwagę że to Bren z magazynkiem talerzowym.