1/35 Chevrolet C60L General Service
IBG Models – 35042
Brytyjskie, drugowojenne ciężarówki są dziwolągowate i pokraczne. Tak brzydkie że aż ładne. Nic więc dziwnego że nasze rodzime IBG, po wydaniu serii Bedfordów kontynuuje temat ciężarowych Chevroletów. Od początkowego C15 przez Ottera, C60 z cysterną, ciągnik FAT-4, z powrotem do C60L z długą skrzynią ładunkową. Niezła kolekcja.
Długi C60 zapakowany jest w sporych rozmiarów pudełko, z lakierowanym wiekiem i dość ładną kolorową grafiką. Jak zwykle zresztą. Wnętrze wypchane jest woreczkami z ramkami tak trochę na zasadzie tetrisa. Jak się to raz powyciąga, trudno wepchać z powrotem.
Spora ilość ramek jest tożsama z omawianym przez Kamila ciągnikiem , toteż przypomnę je z racji kronikarskiego obowiązku.
Nowych ramek mamy łącznie dziesięć, w tym jeden dublet i jeden triplet.
Najbardziej w oczy rzuca się ramka D, zawierająca tylko jeden element – budę ciężarówki z plandeką. Oczywiście formy suwakowe. Oczywiście zastosowane tak jak to zazwyczaj robi IBG – bez przesunięć, z delikatnymi śladami łączenia form. Plandeka odwzorowana jest średnio – niby ma całkiem sympatyczne fałdy, ale jakby za płytkie i za mało.
Całkiem za to sympatycznie wygląda sznur jakim jest przypięta do burt skrzyni
A samo wnętrze budy jest za to bardzo niesympatyczne. Jeśli zechcemy użyć zestawowej plandeki, czeka nas trochę chirurgii od środka. Usunięcie paru wypychaczy i wzmocnień, dorobienie atrapy stelaża oraz wewnętrznych ścian burt to niezbędne minimum. Szkoda trochę.
Uzupełnieniem Plandeki jest przednia ściana budy, czyli ramka H. Też z jednym elementem.
Od strony zewnętrznej odwzorowano całkiem fantazyjnie zagięte rogi plandeki – fajny detal.
Pozostałe elementy paki umieszczono na kilku ramkach. I tak, podłoga i burty to ramka F.
Burty wykorzystamy jeśli nie chcemy ciężarówki z plandeką. Warto zaznaczyć że uświadczymy na nich faktury drewna, na podłodze zresztą też nie. Znów szkoda, ale w sumie lepszy brak niż brzydkie i ordynarne słoje. Same detale na ramce są ostre i całkiem finezyjne.
Dalej ramka B z listami do mocowania stelaża i jedną skrzynią.
Niby nieciekawy element, takie podziurkowane paski, ale zrobiony bardzo porządnie i bez żadnych skaz.
Dwie ramki K umożliwiające zbudowanie łącznie dwóch skrzynek.
W sumie brzydkie. I zawias nieciekawy, i uchwyt pod nim. Raczej do wymiany czy przeróbki.
Uczucie lekkiego niesmaku potęgują trzy ramki G, zawierające pałąki stelaża plandeki, kanistry (te ostanie mają brzydkie uchwyty, jeśli jednak wierzyć instrukcji, będą one niewidoczne) oraz wzdłużniki usztywniające stelaż. Te ostanie są katastrofalnie powyginane. Zdecydowanie przydadzą się tylko do złapania wymiarów dorabianych elementów… Generalnie mam wrażenie że stelaż lepiej będzie powyginać z drutu i polutować, bo plastikowa wersja będzie raczej wiotka i słaba…
Dalej mamy małą ramkę z dachem szoferki, która ma zaznaczone wewnętrzne wzmocnienia.
Bardzo ładne i przejrzyste oszklenie.
Oraz blaszkę fototrawioną, z naprawdę fajną siatką atrapy chłodnicy. Ma nawet małe logo z napisem!
Oczywiście nie brakuje też arkusza z kalkomaniami.
Które są zwyczajowej, bardzo dobrej jakości, na przesadnie cienkim filmie, sprawiającym (przynajmniej mnie) kłopoty z nakładaniem…
Model bez instrukcji montażu byłby frustrującym pudełkiem puzzli, więc rzecz jasna instrukcja jest.
Niestety typowa dla producenta, czyli z szarymi renderami. Bardzo niewyraźnymi.
A wystarczyłoby się ograniczyć do obrazów gotowej miniatury, co jest moim zdaniem całkiem fajnym pomysłem…
Wybór malowań jest skromny. Musimy wybrać między kanadyjską łaciatą ciężarówką z plandeką…
…albo zieloną kanadyjską ciężarówką bez plandeki.
Słowem podsumowania – model ładny, okazały po zmontowaniu. Obiektywnie dość nierówny. Po „starych” ramkach widać że były opracowywane parę modeli temu, niektóre nowe robią wrażenie zaprojektowanych na szybko. Tak czy inaczej zestaw jest godny polecenia, mimo że nie pozbawiony pięt Achillesowych umożliwiających modelarzowi wykazanie się na polu skraczowania dodatków własnych.
Michał Błachuta